"The more you live the less you die"
-
Janis Joplin

piątek, 26 października 2012

Grzech jako droga do raju


     Gdyby wierzyć Biblii, księdze autorstwa zbiorowego, winni jesteśmy wystrzegać się popełnienia dziesięciu grzechów wspomnianych w słynnym Dekalogu, który przed paroma tysiącami lat miał premierę na górze Synaj. Jednakże lista grzechów obecnie stale i stale się poszerza, moim zdaniem, znacznie ograniczając swobodę wierzących.* Grzech wszedł do popkultury, stał się stałym bywalcem bankietów, czerwonych dywanów i sesji zdjęciowych. Świetnie się sprzedaje i ma się znakomicie. Owoc zakazany prosperuje najlepiej. Łatwo zauważyć, że tam gdzie jest grzech, zazwyczaj jest najwięcej zabawy. A co idzie za zabawą - i dużo przyjemności. Niebo z definicji ma gwarantować przyjemność, duchową rozkosz i brak zmartwień. A grzech swoją drogą właśnie takie prezenciki ofiaruje na już tu, na Ziemi. Gdyby nie wierzyć w życie pośmiertne, można by uznać, że grzech może nam zafundować choć pierwiastek słynnego "nieba" za życia.
      Z drugiej strony, gdyby życie pośmiertne istniało, a co za tym idzie, również i piekło, może najzwyczajniej w świecie chodzi o to, że nikły substytut nieba w postaci przyjemności jakie daje grzech, ma nas kusić - ci co dzielnie przetrwają, otrzymają wieczny raj - ci, którzy ulegną - chwilowy raj.
          Ale przecież grzech, który istnieje w przeróżnej wersji i jest rozumiany przez każdego na swój własny sposób, potrafi znakomicie ubarwić życie. Ja z niego nie zrezygnuję kosztem przyszłości, której nikt nie zna.

*jestem agnostykiem.

środa, 1 sierpnia 2012

Pogodzić się ze sobą samym


   Myślę, że jednym z najważniejszych składników szczęścia jest pogodzenie się samemu ze sobą. Zaakceptowanie siebie, ewentualna próba zmiany tego, co może zostać zmienione. Trzeba się cieszyć tym, co szczęśliwe i piękne, i pogodzic się z tym, czego nie możemy zmienić i na co nie mamy wpływu, ale walczyć o to, co wciąż nie jest jeszcze stracone.
     Ważne jest, by czuć się dobrze zarówno tylko w towarzystwie siebie i kubka kawy, jak i setek ludzi. By nie mieć do siebie żalu o nic, potrafić wybaczyć sobie, choć trochę, błędy. Patrzeć z uśmiechem przed siebie i nie przejmować się błahostkami, które tylko zakłócają nasz spokój. Nic nie jest i nigdy nie będzie idealne – niby wszyscy o tym wiedzą, a wciąz tak usilnie z tym walczą. Dlatego trzeba zaakceptować obecny stan rzeczy.
   Akceptacja nieprzyjemnych sytuacji wcale nie daje szczęścia sama w sobie. Ale może prowadzić do spokoju i zaprzestania bezowocnej, wewnętrzenej walki, co pomaga w osiągnięciu szczęścia.  

wtorek, 31 lipca 2012

Love?


Love? Whiskey is less harmful. It can make you sleep after a hard day, but it won't kiss you and say goodnight.

poniedziałek, 30 lipca 2012

Szarlotka z bitą śmietaną


     Każdy człowiek posiada w sobie wielką, niezwykłą wartość, o którą należy dbać i którą trzeba codziennie pielęgnować. Podlewać ją pogodą ducha, szacunkiem i wewnętrznym spokojem oraz osłaniać przed codziennymi błędami, które nadszarpują naszą pewność siebie. Bowiem każda nieprzyjemna sytuacja czy zawód na kimś/czymś, powinny być dla nas cennym doświadczeniem, a nie powodem do płaczu i załamywania się w sobie. Nieprzyjemności uczą nas wartości tych dobrych doświadczeń, uczymy się doceniać to co szczęśliwe i co szybko przemija. Szczęście jest w nas samych i dookoła nas. Nigdy nie wiesz, co się zaraz stanie. Jeżeli będziesz wierzyć w szczęście i będziesz optymistycznie patrzeć nas świat, będziesz mieć do czynienia z mnóstwem miłych sytuacji. Osoby przekonane o beznadziejności swojej egzystencji nieprzerwanie dotykane są smutkiem i chęcią izolacji. Życie jest w naszych rękach nie po to, by nim bezcelowo miotać po Ziemi, lecz po to, by o nie dbać i wyciągać z niego jak najwięcej dobra i doświadczeń, ale również by i dbać o inne życia.
      Mimo to, codziennie żałujemy swoich decyzji, rzucamy "kurwami" w byle jaką sytuację zakończoną niepowodzeniem, zamiast zrobić daną czynność na nowo wierząc w jej powodzenie. Klniemy na kałuże, źle życzymy irytującym typkom z ulic, chcemy mieć wszystko na zaraz, teraz, nie potrafimy rozkoszować sie chwilami, nie potrafimy docenić każdej sekundy, tak jakby każda była kolejnym cudownym kęsem gorącej szarlotki z bitą śmietaną. Zamiast tego, próbujemy ją pożreć naraz, niemalże łącznie z talerzem. Pozostajemy z poczuciem sytości i brudnym widelcem w ręku, lecz czy pamiętamy dokładnie jej smak? Czy pamiętamy jak smakowało kruche ciasto, jaką konsystencję miały jabłka? Nie. Kto miałby na to czas? Szarlotka jest po to, by ją jeść, a nie analizować od atomów po markę proszku do pieczenia. A to właśnie w małych rzeczach często znajdujemy przyjemność. Co więc począć?
      Otaczają nas wir narastającego tempa, niezadowoleni z życia ludzie, niespłenione marzenia, przypalone kotlety, rozwrzeszczane feministki, łasy politycy, przebite opony, trzęsienia ziemi, pęknięte lustra, bóle mięśni. A czasem może by wystarczało otaczać się pozytywnie nastawionymi ludźmi, wyłączyć telewizję, pojeździć rowerem, pójść na dobry masaż i skupić się na tym cholernym kotlecie? Skupienie. Właśnie tego nam brakuje. Najzwyklejeszego w świecie skupienia, koncentracji. Wszystko tak szybko mija i się zmienia, że nie potrafimy na niczym skupić dłużej uwagi niczym małe dziecko w wielkim sklepie z zabawkami. Niby przyszło po misia, ale wokół jest jeszcze tyle kolorowych wyścigówek, piłek, szczerzących plastikowe kły dinozaurów i idealnie szczupłych blond lalek. Po prostu istna tęcza znakomitości. I przy kasie nastaje płacz, bo mama nie zgadza się na wszystko. Może my, w życiu, tez troszkę jestesmy jak takie dzieci pragnące wszystkiego a pozostające tylko z poczuciem zawodu? Wchodząc w dorosłe życie, chcemy dużego mieszkania, nowego samochodu, dobrej pracy, dostać się na niezłe studia, seksownej sąsiadki, dużo pieniędzy na wypady z kumplami, gorących wakacji, a nie zostajemy nawet z połową powyżej wymienionych rzeczy. Z jednej strony trzeba realistycznie podchodzić do życia, ale z drugiej skrycie walczyć o marzenia i w nie wierzyć, bo kto je spełni, jak nie my sami?