Każdy człowiek posiada w sobie
wielką, niezwykłą wartość, o którą należy dbać i którą
trzeba codziennie pielęgnować. Podlewać ją pogodą ducha,
szacunkiem i wewnętrznym spokojem oraz osłaniać przed codziennymi
błędami, które nadszarpują naszą pewność siebie. Bowiem każda
nieprzyjemna sytuacja czy zawód na kimś/czymś, powinny być dla
nas cennym doświadczeniem, a nie powodem do płaczu i załamywania się
w sobie. Nieprzyjemności uczą nas wartości tych dobrych
doświadczeń, uczymy się doceniać to co szczęśliwe i co szybko
przemija. Szczęście jest w nas samych i dookoła nas. Nigdy nie
wiesz, co się zaraz stanie. Jeżeli będziesz wierzyć w szczęście
i będziesz optymistycznie patrzeć nas świat, będziesz mieć do
czynienia z mnóstwem miłych sytuacji. Osoby przekonane o
beznadziejności swojej egzystencji nieprzerwanie dotykane są
smutkiem i chęcią izolacji. Życie jest w naszych rękach nie po
to, by nim bezcelowo miotać po Ziemi, lecz po to, by o nie dbać i
wyciągać z niego jak najwięcej dobra i doświadczeń, ale również
by i dbać o inne życia.
Mimo to, codziennie żałujemy swoich
decyzji, rzucamy "kurwami" w byle jaką sytuację
zakończoną niepowodzeniem, zamiast zrobić daną czynność na nowo
wierząc w jej powodzenie. Klniemy na kałuże, źle życzymy
irytującym typkom z ulic, chcemy mieć wszystko na zaraz, teraz, nie
potrafimy rozkoszować sie chwilami, nie potrafimy docenić każdej
sekundy, tak jakby każda była kolejnym cudownym kęsem gorącej
szarlotki z bitą śmietaną. Zamiast tego, próbujemy ją pożreć
naraz, niemalże łącznie z talerzem. Pozostajemy z poczuciem
sytości i brudnym widelcem w ręku, lecz czy pamiętamy dokładnie
jej smak? Czy pamiętamy jak smakowało kruche ciasto, jaką
konsystencję miały jabłka? Nie. Kto miałby na to czas? Szarlotka
jest po to, by ją jeść, a nie analizować od atomów po markę
proszku do pieczenia. A to właśnie w małych rzeczach często
znajdujemy przyjemność. Co więc począć?
Otaczają nas wir narastającego
tempa, niezadowoleni z życia ludzie, niespłenione marzenia,
przypalone kotlety, rozwrzeszczane feministki, łasy politycy,
przebite opony, trzęsienia ziemi, pęknięte lustra, bóle mięśni.
A czasem może by wystarczało otaczać się pozytywnie nastawionymi
ludźmi, wyłączyć telewizję, pojeździć rowerem, pójść na
dobry masaż i skupić się na tym cholernym kotlecie? Skupienie.
Właśnie tego nam brakuje. Najzwyklejeszego w świecie skupienia,
koncentracji. Wszystko tak szybko mija i się zmienia, że nie
potrafimy na niczym skupić dłużej uwagi niczym małe dziecko w
wielkim sklepie z zabawkami. Niby przyszło po misia, ale wokół
jest jeszcze tyle kolorowych wyścigówek, piłek, szczerzących
plastikowe kły dinozaurów i idealnie szczupłych blond lalek. Po
prostu istna tęcza znakomitości. I przy kasie nastaje płacz, bo
mama nie zgadza się na wszystko. Może my, w życiu, tez troszkę
jestesmy jak takie dzieci pragnące wszystkiego a pozostające tylko
z poczuciem zawodu? Wchodząc w dorosłe życie, chcemy dużego
mieszkania, nowego samochodu, dobrej pracy, dostać się na niezłe
studia, seksownej sąsiadki, dużo pieniędzy na wypady z kumplami,
gorących wakacji, a nie zostajemy nawet z połową powyżej
wymienionych rzeczy. Z jednej strony trzeba realistycznie podchodzić
do życia, ale z drugiej skrycie walczyć o marzenia i w nie wierzyć,
bo kto je spełni, jak nie my sami?