Przeskocz do treści

Wystawa w Ostrołęce i krótka prezentacja.

21 lutego, 2011

Dawno nic nie pisałem. Temat Filipin jest ciągle dla mnie żywy, jednak nie chce Was zanudzać. Wiem, że historia wałkowana w kółko w pewien sposób męczy. Ciągle jednak widzę, że tu zaglądacie, bardzo mi z tego powodu miło. Wernisaż w Ostrołęce już za mną. Dzieci Słońca, bo tak nazwałem wystawę można zobaczyć do 11 marca w OCK. Zebrałem zdjęcia dzieci, które mi utkwiły gdzieś głęboko w pamięci. W sumie jest ich 43, podzielone na  historię jakie opowiadałem.  Uznałem, że w takim wydaniu mogą mieć głębszy przekaz. Umieszczam, też link do krótkiej prezentacji z częścią zdjęć z wystawy.

Zapraszam i Pozdrawiam!:)

Reportaż ze slumsów w Silay

1 grudnia, 2010

Załączyłem dzisiaj już chyba ostatni reportaż jaki zrobiłem na Filipinach – Slumsy w Silay. Trochę się tego uzbierało. Dziękuję, że codziennie tu zaglądacie. Prawie 10000 wejść od momentu kiedy wyjechałem to dla mnie cudowna liczba, jeszcze raz dziękuję.  Mam nadzieję, że chociaż w małym stopniu udało mi się pokazać ten wspaniały kraj. Mam jeszcze sporo różnych zdjęć reporterskich, może coś tu jeszcze opublikuję. Jak nie tutaj, znajdziecie mnie na FB:) Pozdrawiam!

DreamBook

29 listopada, 2010

Przygotowałem dzisiaj galerię DreamBooka – Tutaj. Dla przypomnienia dodam, że to projekt Michała, do którego dołączyłem na Filipinach. Fotografowałem dzieci z chóru, które jak każde mają swoje marzenia. Wielokrotnie o tym pisałem, jakie są i dlaczego tak ujmujące.  Te marzenia pewnego dnia przelały na kartki, używając kolorowych kredek. Zabraliśmy je do galerii Orange i tam po krótkim instruktarzu Gwen( miejscowej artystki) stworzyły małe dzieła. Całość pozbierał Michał, opracowując małą książeczkę, która została wydrukowana w ilości 2000 tyś sztuk. Na bankiecie w HongKongu dzieci rozdawały je gościom. Będzie tez wykorzystana do promocji ICM i chóru. Na potrzeby bloga strony połączone są w pionie, żeby przyjemniej się oglądało:) Pozdrawiam.

Kierunek – Polska, Zdjęcia z więzienia!

26 listopada, 2010

Wyprawa zakończona. Ojczyzna przywitała nas ponurą pogodą  i grubą warstwą chmur. Ostatnie słońce złapaliśmy jeszcze nad Polską ale na wysokości 10 tys. metrów. Pobyt w Hongkongu był bardzo pracowity i do  tego cudowny. Te 11 dni zleciało błyskawicznie. Dzieci miały wiele koncertów, w tym jeden super ważny na bankiecie ICM. Jak już wspominałem było około 1000 gości, którzy brali udział w aukcjach na rzecz fundacji.  ICM zebrało ok. 1,2 mln dolarów amerykańskich! Dzieci zobaczyły chyba wszystko co można było zwiedzić w HongKongu. Poznały inny świat, zupełnie różny od tego który znają. Czy to będzie dla nich motywacja to zmian w swoim życiu? Czy zrobią coś więcej niż ich rodzice żeby żyć inaczej? Mam nadzieję, bo bardzo je wszystkie polubiłem.

Dodałem dzisiaj zdjęcia z HK. Jest ich ok. 130 więc wrzuciłem na Facebooka – to link. Przygotowałem też reportaż z więzienia. Zapraszam tutaj. Na dzisiaj tyle. Jeszcze niebawem krótki reportaż ze slumsów i uzupełnienie Dreambooka. Pozdrawiam!

Reportaż z filipińskiego cmentarza

17 listopada, 2010

Znalazłem chwilę żeby wrzucić zdjęcia z cmentarza. Byliśmy tam z Michałem około godziny, może trochę dłużej. Nie było to miejsce gdzie czuliśmy się komfortowo. Przez cały „spacer” towarzyszyła nam grupka dzieci, która żyje tam na co dzień.  Czasami aż trudno uwierzyć w to co się widzi ale cóż. Zapraszam tutaj. Zostały jeszcze dwa reportaże, z więzienia i kilka zdjęć ze slumsów. Pewnie wrzucę je dopiero jak wrócę, bo przede mną jeszcze kilka dni pracy. Jutro wielki bankiet ICM gdzie dzieci będą miały wystąpienie. Zaproszono około 1000 osób, będą aukcję charytatywne itp. Ciekawe jak dzieci odnajdują się w tym wielkim mieście. Zaskakują je windy, ogromne budynki i …gorąca woda w kranie:) Są super szczęśliwe. Do usłyszenia! Pozdrawiam.

HongKong z dziećmi!

16 listopada, 2010

Niestety nie mam tu stałego dostępu do internetu. Ciekawe, że na Filipinach było łatwiej:) Załączam więc kilka zdjęć z pobytu dzieci. Kolejnym razem postaram się opisać więcej. Mam jeszcze kilka zaległych reportaży z Filipin, to też uzupełnię. Pozdrawiam

Walki kogutów!

9 listopada, 2010

W niedziele, wreszcie wybrałem się na długo oczekiwane przeze mnie walki kogutów. Bynajmniej nie dlatego, że lubię przemoc – wręcz przeciwnie! Jest to część filipińskiej tradycji i po prostu chciałem to pokazać, opowiedzieć historię. Pojechałem na godzinę 10 do największej i najstarszej areny na wyspie Negros. Byłem ze znajomą, która pracuje w galerii orange. Dzięki temu nie było problemów z używaniem aparatu i …weszliśmy za darmo:P Szczerze mówiac nawet nie mam wyrzutów sumienia, bo nie zapłaciłbym nigdy za taką „rozrywkę”. W środku było kilkaset osób, głównie mężczyźni, ale widziałem również dzieci! Przed samym wejściem do głównej areny, mężczyźni porównują koguty, dopasowując je pod względem wagi. Jeszcze przed walką, ale już na ringu, odbywa się tak zwane drażnienie kogutów. Wtedy właśnie jest czas na zakłady. Powiem szczerze, że przez 1,5 godziny, które tam spędziłem (i tak za długo) nie rozszyfrowałem kodów jakimi posługują się Ci ludzie. Prawdopodobnie pokazują na palcach kwotę jaką stawiają na danego koguta. Najciekawsze jest to, że przekrzykują się nawzajem a osoba odpowiedzialna za zbieranie pieniędzy nigdzie tego nie notuje. Po walce szybko i sprawnie wypłaca wygraną. Oczywiście takich „bankowców” jest wielu. Mimo wszystko byłem pełen podziwu. Zauważyłem swego rodzaju magię tego widowiska. Tak naprawdę walki kogutów pomimo swojej widowiskowości zostają zepchnięte na drugi plan. Ludzie zgromadzeni w hali odgrywają tam główną rolę. Wzajemne dyskusje, zakłady, często krzyki – wręcz kłótnie powodują, że to oni są tam aktorami.
Prowadzą taką śmieszną grę między sobą używając rąk, jakby nimi właśnie walczyli. Ciekawe!
Dodam jeszcze, że te koguty są szkolone do tych walk, nie są to zwykli amatorzy:). Po walce ci co przetrwali, zostają „naprawiani” przez specjalnych „lekarzy”!
I teraz rzecz najważniejsza. Zdjęcia które tu umieściłem są drastyczne! Mimo, że zrobiłem ostrą selekcję są takie które mogą być dla niektórych zbyt mocne. Do Was należy decyzja czy chcecie je oglądać czy nie. Na filipinach walki kogutów są legalne, stąd mój reportaż. Pozdrawiam i mam nadzieję, że moje krótkie wprowadzenie pozwoli dokładniej zapoznać się z historią tego widowiska, którą chciałem opowiedzieć. Zapraszam tutaj!

Wystawa zdjęć, Wesoła Isabell i Kłopoty w więzieniu!

6 listopada, 2010

Dawno nie pisałem, dużo się działo. Wyjazdy z ICM, praca przy zdjęciach do wystawy, robienie wydruków, przygotowanie galerii itd. Już po:) Jak było?  To moja pierwsza wystawa, więc trudno mi oceniać, ale powiem jedno – inaczej nie mogłem sobie wymarzyć! Około 50-60 gości, znani artyści, filipińska telewizja, informacje w prasie. Sam wernisaż to połączenie moich prac ze śpiewem dzieci z chóru i video Michała, które pozwoliło poznać bliżej każdego z małych modeli:) Zdjęcia można oglądać do końca miesiąca, dodatkowo też, można je kupić. Powiem więcej – już kilka jest zarezerwowanych:) Pieniądze z ich sprzedaży w całości przekazujemy dla ICM. Dzieci swoim wizerunkiem i historią swojego życia wspomogą fundację  …która to, pomaga im – ciekawe:) Ta wystawa ma dla mnie ogromne znaczenie. To nie są tylko zdjęcia, to historia dzieci, które chciały opowiedzieć o swoich marzeniach. Dlaczego akurat ten temat? Bo ich marzenia są niezwykłe. Są inne niż mogłem sobie wyobrazić. Pierwsze co przychodzi na myśl to chęć spełnienia zachcianek, których nigdy nie miały. Czy któreś z nich marzyło o komputerze, zabawkach, nowych ubraniach?? Nie, chcą pomagać innym, być lekarzami, biochemikami, piosenkarzami, zarażać swoją muzyką innych. To niespotykane, dlatego chciałem to pokazać.

Kilka dni przed wystawą pojechaliśmy z Michałem do małej wioski Isabell. Zrobiłem tam krótki reportaż, może trochę inny niż zwykle, bo bardziej roześmiany:) Wesoła okolica:) Zapraszam Tutaj.

Dzisiaj pojechałem do więzienia. Długo na to czekałem i byłem bardzo podekscytowany. Już na samym początku natrafiłem na duże kłopoty. Wybrałem się z ze znajomymi, które pracują dla ICM. Dzięki temu, teoretycznie mogliśmy tam wejść i robić zdjęcia. Sprawnie przeszliśmy przez tzw „bramki”, zobaczyłem wielki deptak odgrodzony kratami i kilkadziesiąt, może nawet stu więźniów na zewnątrz. Nie zastanawiając się długo zrobiłem przez kraty ok. 50 zdjęć, po czym słyszę od jednego ze  strażników, że nie mam jeszcze oficjalnej zgody. Zdjęcia musiałem skasować:/ Po chwili dostałem zgodę na fotografowanie tylko 6 z nich, tych którymi opiekuję się ICM. Wszedłem do środka, przeciskając się między skazańcami i momentami czułem się niekomfortowo. Ciągle towarzyszył nam jeden ze strażników, jednak nie miał przy sobie broni, żadna pociecha. Po chwili załapałem kontakt z nimi i byłem jak zwykle – Joe:) Poczułem się „bezpieczniej”. Weszliśmy do niewielkiej celi, w której mieszkało ok. 20 więźniów. Odsiadywali wyroki głownie za przemyt narkotyków. Poznałem też Mr. Clean’a, człowieka, któremu narkotyki pomogły w zrobieniu o wiele gorszych rzeczy. Byli bardzo przyjaźni, na ścianie wisiało zdjęcie papieża. Po celi dumnie spacerowali sprzedawcy papierosów, uzupełniając swoje magazyny nowymi opakowaniami. Mają tam szacunek. Był też „brad pitt”, który prężył się do zdjęć:).  W tej chwili mam kłopot/dylemat, który muszę jakoś rozwiązać. Mianowicie zrobiłem więcej zdjęć niż mogłem, fotografowałem praktycznie każdego i na koniec przy wyjściu, kiedy sprawdzano mi zdjęcia, hm …nie pokazałem wszystkich:P Dodatkowo dowiedziałem się, że byłem pierwszym fotografem, który spacerował sobie z aparatem po całym więzieniu. Stąd też zastanowienie, czy mogę je upublicznić?. Na razie wstrzymam się z udostępnieniem tych zdjęć, nie chcę aby ICM miało jakieś kłopoty. Nie ma ich zbyt wiele, mimo tego, że zrobiłem więcej niż mogłem, miałem ciąglę przy sobie strażnika. Za duża presja, by móc spokojnie opowiadać historię. Nie mniej jednak mam nadzieję, że je pokaże w postaci krótkiego reportażu. Skonsultuję z ICM i zobaczymy.

Kilka dni temu załączyłem reportaż Ulice Bacolod i krótki filmik z wystawy z dziećmi. Zapraszam i Pozdrawiam! Ahaaa ..jutro zdjęcia na walkach kogutów!:)

 

…taki Pan uzbrojony po zęby.

24 października, 2010

Pomyślałem sobie, że dzisiaj opowiem m.in. o Filińczykach. Jestem tu już prawie miesiąc i trochę zdążyłem ich poznać. Oczywicie to moja subiektywna ocena, więc w konfrontacji z google może być różnie:) Poza tym opisuję głównie życie na Negros.Mindanao jest inne – niebezpieczne. Chociażby historia sprzed kilku dni – bomba w autobusie, 10 ofiar.
Jak już wspomniałem kiedyś, to bardzo przyjazny i miły naród. Nie mniej jednak bardzo różny od naszego, pod wieloma względami. Pierwsze co rzuca się w oczy to ich otwartość do drugiego człowieka, w tym przypadku do mnie, czyli gościa. Bez względu na to czy widzisz bardzo biednego człowieka, czy zamożnego, możesz liczyć na szczery uśmiech. Lubię to, lubię takie podejście ludzi. Kilka dni temu mijałem chłopaka, na ciele którego, tatuaż zaczynał się w okolicach ucha, a kończył gdzieś przy butach:) Może nie wyglądał zbyt przyjaźnie, ale jak zwykle zobaczyłem szczery uśmiech i tradycyje ” Hey Joe”!. Nie wyobrażam sobie tego w Polsce, ot tak wymienić pozdrowienia. Zdaję sobie sprawę, że jestem postrzegany inaczej ale mimo wszystko.  Mówię o mentalności, jest zupełnie inna.

Ciekawa jest tu rola ochrony, która jest dosłownie wszędzie, dlaczego, skoro jest bezpiecznie?. Praktycznie każda restauracja, Mc Donald’s, Starbucks, markety itd. Taki pan, uzbrojony po zęby, zawsze grzecznie otworzy drzwi, przywita miłymi słowami. Ale ale ..jak pada deszcz i widzi, że idziesz, wybiegnie z parasolem i doprowadzi Cię pod same drzwi – cudowne!:) Podejrzewam, że nigdy nie użył swojej broni, bo nie było ku temu okazji, ale prace mają – to ważne!
Co kochają? – KARAOKE! Słychać ich na każdym rogu ulicy, zwykle bolą uszy ale śpiewają, pełną paszczą!:) W sklepach do kupienia całe zestawy, mało tego, w sklepach też śpiewają:)
Zawsze mnie śmieszy jak robię zakupy w markecie SM. Co jakiś czas puszczają tam ich reklamową piosenkę, po czym Pani/Pan mówi coś przez mikrofon i cały market klaszcze:) Raz udało mi się zsynchronizować ale czułem się dziwnie:)
Napój numer jeden – Coca Cola, tak, piję jej za dużo. O jeepny’ejach pisałem, nadal lubię nimi jeżdzić a rano już mnie nie budzą, bo mam stopery:) Z nimi jest tak, że pomieszczą np. 10 osób i kiedy myślisz, że już nikt nie wejdzie – wchodzi 10 kolejnych!:) Filipińczyk to jednak potrafi się zapakować:)
Skończyliśmy DreamBooka. Nie było łatwo, dzisiaj czwórka dzieci. Nie czułem się zbyt komfortowo. Ponownie w slumsach do tego w okolicach małego wysypiska śmieci. Między kupami i kaczą głową, Daryl pozował do zdjęć, prezentując techniki Taekwondo!
Zebrałem już wszystkie portrety dzieci z chóru. Czasami było przyjemnie i łatwo. Dzisiaj np. mała Jesel połowe sesji przepłakała – cóż. Zaprezentuję je najpierw na wystawie 4 listopada, tak moja pierwsza wystawa:) Michał również pokaże film o nich, a dzieci zaśpiewają kilka piosenek – będzie miło.
Załączyłem wczoraj reportaż o trzcinie cukrowej – Tutaj. Po 4 listopada zamierzam zrealizować wreszcie walki kogutów i reportaż z miejscowego więzienia! Jest ciekawe i zdecydowanie inne niż u nas:) Tzn. nigdy nie byłem, ale tak się domyślam:) Pozdrawiam!.

Nowe filmiki w Video, m.in. „Chór na wesoło”

19 października, 2010

Dodałem kilka filmików m.in. dzieci z chóru, które tuż po występie przed szefostwem ICM, pogrywały sobie na dworze, czekając na busa:-) Są bardzo utalentowane ale jak już wspominałem wielokrotnie, bardzo biedne:( Jeśli ktoś z Was, bądź Waszych znajomych  chciałby im pomóc, chociaż w małym stopniu zrealizować swoje marzenia, proszę o kontakt. Podaję też stronę fundacji, która opiekuje się chórem –  http://www.caremin.com/. Pozdrawiam.