Księga Gości

Dla wszystkich, którym się podobało zobacz księgę | dopisz do księgi

poniedziałek, 28 listopada 2011






Wspaniałe wspaniałe, wspaniałe kwiaty

W taką porę jak dziś lubię wrócić do starych zdjęć, z lata na których śmieją się do mnie kwiaty.

Czy i na was tak działają?


sobota, 13 listopada 2010

Zdjęcia....

Oczy. To coś co pozwala nam się zatrzymać przy człowieku i chwile z nim pobyć. Z oczu da się wszystko wyczytać...









Aparat. Coś co przytrzymuje spojrzenie. Zamyka je w klatce. Ale to co jest najdziwniejsze- niby widzimy zdjęcie, ale dalej szukamy czegoś co się za nim kryje. Spotkamy kiedyś osobę, która jest na zdjęciu które widzieliśmy i wydaje nam się znajoma, a jednocześnie obca...


Dzięki temu urządzeniu mogę cofać się do miejsc w których byłam bardzo szczęśliwa. Otwieram folder, bądź album i patrze na roześmiane lub całkiem poważne zdjęcia moich bliskich, które gdzieś zaczynają mi już uciekać z głowy...


Wspaniała sprawa, prawda?

Właśnie dlatego tak nie często rozstaje się z moim aparatem... Niby nic wielkiego, a niesie za sobą ślady przeszłości za którą czasem tak tęsknie.



Na jednych zdjęciach ludzie wychodzą jak by ich twarz zawsze była poważna... Na innych, jak by nie umieli powstrzymać śmiechu... A na tych ostatnich jak by mieli chochliki w oczach. Takie małe, albo całkiem duże.
A ja uwielbiam uchwycać te chochliki, aby później, kiedy jestem sama i napada mnie wielkie coś zwane dołkiem (tak! Dołki czasami napadają!) otworzyć te zdjęcia i zarazić się optymizmem.



Właśnie. Ostatnie zdjęcie mówi o tym jak można różnie wyjść... Bo jak wyszedł ten młody mężczyzna na tym zdjęciu? Albo jak Pan i Władca świata, którym przecież nie włada...

albo jak romantyk zapatrzony w niebo...

Albo jak człowiek odpoczywający przed dalszą wędrówką...

Ale to powinien ocenić on sam, choć zapewne nigdy tego nie zrobi...

środa, 22 września 2010

Gdańsk z innej strony


I co by dziś tu napisać? Że miałam wspaniały dzień, znajoma zaprowadziła mnie w kilka wspaniałych miejsc w Gdańsku, a ja zamiast je tylko podziwiać zajęłam się fotografią? Niee... To widać... To może ja napiszę jedynie, że bardzo mi się podobało. A jako, że chyba na stałe utraciłam możliwość pisania (przynajmniej, dopóki się nie wyśpię) to chyba zostawię do przejrzenia jedynie zdjęcia. Nie mam na więcej siły.









Może podkreślę jedynie, że dziewczyna na zdjęciach, jest pierwszą, która nie będzie krzyczała że je wstawiam. ;) Dziękuje za to.

Dobranoc...




























































































































































wtorek, 7 września 2010

Atelier- czyli coś czego Maliny nie lubią

"Wybierz temat i pracuj nad nim do wyczerpania ... Musi to być coś co naprawdę kochasz lub wyjątkowo nienawidzisz."
Dorothea Lange


Są tu aż trzy zdjęcia mojej siostry z tego projektu. Na komputerze są ich jeszcze dziesiątki, a temat jest dalej niewyczerpany!





Swoją drogą mam piękną siostrę, prawda? Ma dziewczyna potencjał. Jeszcze parę lat i nie tylko urodą mnie prześcignie. Koszykarka młoda, do tego świetna modelka (nie mówie tak, bo nic nie bierze za sesję, tylko bo stwierdzam fakt!)





“Kto chce jednym spojrzeniem
ująć wiele równocześnie przedmiotów,
ten żadnego z nich nie widzi wyraźnie.” -

Kartezjusz


Bo to jest tak.

Gdy już wiesz, że dużo rzeczy na raz zawaliłeś, że twoje życie jest pasmem niedokończonych spraw, a osoba którą kochasz już nigdy się nie odezwie( jestem Kobietą- dla nas nigdy to czasem nawet dwa dni- uwaga dla mężczyzn!) to siadasz i robisz cokolwiek co nadaje się do zrobienia.


Więc jak już umyjesz wszystkie drzwi i okna, zatrzesz wszystkie podłogi, posprzątasz swój pokój, a do tego skończysz te wszystkie spotkania z przyjaciółmi, na które wcale nie miałaś/eś czasu i chęci, i usiądziesz spokojnie w jednym miejscu to okaże się, że życie jest straszne, bo jesteś Sam, bo świat się na ciebie wypiął bo… bo… zresztą! Sam znasz powody najlepiej…


No i co wtedy? No właśnie. Sama w sumie nie wiem. Ja wtedy kładę się na łóżku, zwijam w kłębuszek, nakrywam kołdrą( zdradzę wam, że kołdra, to tarcza na wszystkie potwory! Dziewczyny- DZIAŁA!) i płaczę, albo po prostu leżę i staram się o niczym nie myśleć.


A przede mną przesuwają się filmiki jak obrazy, nieruchome……


A ja nie myślę…..


I sceny z życia w którym coś spieprzyłam….


A ja nie myślę…..


W głowie pojawiają się różne obrazki z katalogu „Zakochani” A zaraz potem krótki filmik, jak to ten do którego ja tęsknię jest właśnie porywany, rozstrzeliwany, przesłuchiwany, wywieziony za granicę i sprzedany do męskiego haremu.. NO BO PRZECIEŻ DLACZEGOŚ SIĘ NIE ODZYWA!


A ja dalej wcale nie myślę.


Gdy już mija druga godzina tego nie myślenia, to zostaje nam tylko albo:


A. Strzelić sobie w głowę.


B. Skoczyć z okna ( u mnie odpada- nie dość, że piętro, to jeszcze niski daszek pod oknem, więc się nie zbiję, co najwyżej stłukę… no właśnie!)


C. Wyjść gdzieś i się upić


D. Wyjść gdzieś i zapomnieć o świecie.


Tak, chyba wiecie co zwykle wybieram. A potem powstają zdjęcia w sepii i czarno-białe. Szkoda, ze fotografie odzwierciedlają tak uczucia, bo może dzisiejsze też były by piękne…



Post z dedykacją dla Moniki- która napisała taki piękny teks o mnie, dla Krzysia, który zadręczał mnie dziś SMSami, oraz Tomka wspaniałego poprawiacza humoru.


sobota, 4 września 2010

Ogień- jeden z 4 żywiołów

Ogień. Siła której nigdy nie zrozumiem do końca. Już pisałam kiedyś o pokazach ognia w Pruszczu, na nocy muzeów. Dziś wstawiam więcej zdjęć. Nie są to najlepsze zdjęcia, ale wydaje mi się, że choć trochę ciekawe. Na tych zdjęciach- to straszne co teraz mówię- ale jest to prawdą- nie są ważni ludzie, ale ogień. To jak się błyszczy, co się z nim dzieje. Tak na prawdę ludzie są tylko na tych zdjęciach przyczyną powstania ognia




Kiedyś wiele lat temu ludzie porównywali miłość do ognia. Ogień niszczy, wypala, kiedy coś w człowieku płonie to boli. Ciekawe. Ogień miłości, płomyczki w oczach.

Ja jednak bardziej widzę, że ogień jest niszczycielski, a zdrowa miłość powinna budować. Przynajmniej tak mi się wydaje. Ale nie jestem chyba dobrym myślicielem, więc może się mylę? Ogień, który niszczy... Mi płomienie kojarzą się bardziej z czymś pięknym. Ze spotkaniami przy ognisku, opowiadaniem historii oraz tego co się dzisiaj zdarzyło, śpiewaniem piosenek. Ogień dla mnie to ciepło, bliskość, czasem strach, lecz głównie bliskość. Osoby siedzące nocą przy ognisku są zawsze blisko siebie, aby było cieplej, czy po to, aby lepiej się słyszeć. Poniekąd tym właśnie jest dla mnie ogień.


Kilka zdjęć z FireShow w Pruszczu Gdańskim, już bez mojego gadania:













Właśnie.

Ogień, Miłość, bliskość.


Ogień, wypalanie ran po walce w średniowieczu.



Ogień symbol walki i zwycięstwa



Ogień symbol wieców i przekazywanych informacji.


















































Post z dedykacją, dla wszystkich Smolipaluchów, Ogniomistrzów i Fireshowowców jakich znam. Aż ciężko ich wymienić wszystkich...


czwartek, 2 września 2010

Jedzenie pięknie podane


Kolejne zdjęcia zrobione dla zabicia czasu. Tak, wiem to nie profesjonalne tak mówić, lecz tak naprawdę było. Jedzenie- jedna z moich pasji. Mogła bym na nie patrzeć godzinami. Herbata pięknie podana, wino, owoce i życie znów jest piękne. Nie chodzi o to, aby się „nachapać” najeść, czy po prostu dostarczyć energii. Pięknie podane jedzenie cieszy oko. Jak te które sfotografowałam dzisiaj.




Powinnam przedstawić moich modeli.

Pierwszy z nich to arbuz. Dorodny, dojrzały, kawałek arbuza. Gdy kładłam go na talerzyku woda z niego kapała. Jaki jest arbuz każdy wie- słodki, płynny, z dużą ilością pestek.

Obok niego pokrojona w plasterki cytryna. Złota cytryna, o kwaśnym smaku, który wykręca twarz. To wszystko leży na białym, podkreślającym kolory owoców talerzyku.

A co obok? Dwa kieliszki z ciemnym napojem. Osoba oglądająca zdjęcia domyśla się, że jest to jakiś trunek. Tylko jaki? Raczej nie wino bo wina się nie pije z cytryną. Więc jakiś drink? Tu jest cała zagadka. Osoba oglądająca zdjęcia nie domyśli się nawet, że w środku nie ma alkoholu tylko jest herbata, którą to na śniadanie miała wypić pani fotograf.




Cztery ujęcia. Każde wyraża coś innego. Założę się, że gdybyś to ty fotografował, zdjęcia wyglądały by zupełnie inaczej. Może były by piękniejsze, może nie ostre, ale na pewno inne.




Ostatnie zdjęcie. Jedno z moich ulubionych, lecz jeszcze nie to najpiękniejsze, magiczne. Zdjęcie, które, aż woła "wypij mnie!"

Uległam pokusie. Sesja zakończyła się piękną nagrodą- mogłam zjeść tego arbuza, zagryźć go cytryną i popić herbatą. To była wspaniała nagroda za całą sesje.


Każdy post komuś dedykuje. Ten też. Jest z dedykacją dla mojego taty, który kupił arbuza, mojej Mamy, która wyciągnęła z lodówki cytrynę, oraz moich przyjaciół, z którymi często mam okazję siadać przy pięknym stole, nakrytym cudownym obrusem i popijać herbatę, jedząc owoce tropikalne- moje ulubione.

wtorek, 31 sierpnia 2010

Ludzie na zdjęciach

Ten post powstał specjalnie dla Filipa i Marty, którzy to poprosili, abym umieściła kilkoro ludzi na zdjęciach, a nie tylko przyrodę. Udowadniam- mam również zdjęcia ludzi!

Są ludzie, których lubię fotografować i są tacy, których nie za bardzo chcę.
Są sesje ustawiane i są takie, kiedy łapie ludzi tak jak stoją siedzą, czy po prostu istnieją.
Nie raz nie dwa na zdjęciach wychodzi takie coś, co człowiek nawet nie wie co w nim jest.

Raz mój brat, razem z naszym kumplem zrobili mi niespodziankę i założyli na siebie moje "cowbojskie" ubrania. I chociaż mieliśmy tylko grać na gitarach, wyciągnęłam aparat i zrobiłam im kilka zdjęć, które do dziś cieszą oko. Na niektórych wyszła ich prawdziwa "blada twarz", która zamiast lassa woli w rękach trzymać gitarro i podjadać kawalerro zapiekannozzo.





Kolejne zdjęcie z gatunku- tu cię mam! Strzelnica w Muzeum Obrony Wybrzeża, które odwiedziłam razem z moimi przyjaciółmi. Na zdjęciu człowiek, który o broni wie bardzo dużo, lecz nie on tu jest ważny, tylko to na co patrzy. A patrzy na muszkę na końcu lufy oraz na cel, który w kadrze już się nie zmieścił. Dla mnie wspomnienie, dla innych zdjęcie, a dla osoby, która ogląda teraz to zdjęcie? Nie wiem. Ale raczej coś bardzo nieudanego.





A teraz wkraczam na niebezpieczny grunt. To zdjęcie również pochodzi z wyprawy na Hel. Różnica? Z przypływu szaleństwa na tramwaju wodnym, którym płynęliśmy. Cała nasza paczka szalała, więc czemu by nie poszaleć z aparatem?
Można? Można. Więc szaleliśmy. Ktoś robił miny, ja rejestrowałam. A potem kilka minut spokoju i znów do pracy. Zabawy było co nie miara! I wspomnienia do dziś. Tak, wydaje mi się, że najpiękniejsze zdjęcia to te które coś ze sobą niosą. Jakąś cząstkę historii.




Tu znów wędrówka. Razem z moim bratem i naszą znajomą zrobiliśmy czterdzieści dwa kilometry na piechotkę w jeden dzień. Osoby nie przyzwyczajone do wędrowania miałyby już dość, ale my dotrwaliśmy do domu. Kuba zmęczony rozłożył się na stole w jakiejś turystycznej wiacie niedaleko domu leśniczego z Bąkowa i odpoczywał. Zdjęcie powstało bardzo szybko, aby jeszcze nie zdążył zasłonić twarzy. Choć zawiera fotograficzne błędy mi przypadło do gustu.




Zdjecie wykonane w przerwie między zajęciami domowymi. Zobaczyłam piękne niebo i zapragnęłam uwiecznienia czegoś na nim. Pierwszą osobą która się napatoczyła był mój brat. I nie żałuje. Był dobrym modelem. Jeden, drugi, trzeci skok i udało mi się wykonać to zdjęcie. Dziś pobawiłam się w edycje i przerabianie zdjęc. W tym poście każde zdjęcie poza tym zostało odrobinę zmienione. Te nie musiało być. Spodobało mi się zanim zdążyłam je zobaczyć na ekranie komputera. Nie ma to jak mieć pod ręką dobrego modela! A już taki, który za pozowanie nie bierze pieniędzy i jest zawsze przy fotografie to skarb.




Kolejne zdjęcie z katalogu tych, za które mnie powieszą, jak się dowiedzą, że go nie usunęłam. Zdjęcie wykonane z zaskoczenia, odpoczywając na kanapie, jedno z tych, które nigdy nie powinny powstać. Ludzi fotografuje się tak, jak się ich widzi. Często, na zdjęciach wychodzi to jak na prawdę widzimy osoby nam bliskie, które są z nami zawsze. Dlatego to ja wolę fotografować, a nie lubię jak mi się robi zdjęcia. Często jedni widzą w naszych bliskich metali, rockmenów, nie raz osoby, którym nie można ufać, a u nas na zdjęciach te osoby wychodzą jak postacie z bajek- zawsze dobre, ale zamknięte w sobie. Tak jak by aparat był kluczem, który coś otwiera w człowieku. Im częściej obserwuje to zjawisko tym częściej dochodzę do tego, że nie można ufać słowom. Jedynie spojrzeniom, dotykowi, uśmiechom.




Obiektyw przypomina wielkie oko. Oko które wwierca się w dusze i fotografuje nas często takich, jak byśmy nie chcieli aby inni nas zobaczyli. Coś niezwykłego. Przed obiektywem każdy z nas jest nagi. I to od fotografa zależy w co ubierze osobę, która dla niego pozuje.

Pozdrawiam wszystkich, Malina