sobota, 29 czerwca 2013

Sick and tired. - sesja z Emilią Pietrewicz.

Niestety dopadła mnie kolejna cholera w postaci grypy i zapalenia gardła. Ani do pracy wyjść, ani sesji ani nic. Także postanowiłam odgrzebać z portfolio co nie co i opowiedzieć historię tych zdjęć.

Na dziś zaplanowałam dla Was nimfę Emilię. Jest to praca zaliczeniowa w postaci sesji zdjęciowej.


Zdjęcia robione nie przeze mnie. Ja tego dnia jedynie malowałam i operowałam blendą. 


Inspirowałam się naturą, kwiatami, motylami i temperamentem Emilki samej w sobie. 


Pogoda nam dopisała. Choć można by było pokusić się o mniej stopni, ale nie ma co narzekać. Słoneczko grzało równo, a wiatr pomagał nam w uzyskaniu dynamiki na zdjęciach. Emilka choć jest amatorką w modelingu, spisała się na 6. Otwarta i odważna dziewczyna. Zdecydowania nadawała się do pogodnej i zwiewnej nimfy.


Miejsce wydawałoby się oklepane. Sesja odbyła się w parku przy WSAP'ie i na białostockich Dojlidach, ale pomimo obleganego miejsca nie tylko przez studentów ale i fotografów, udało nam się stworzyć klimat taki o jaki nam chodziło. 
Szczególne podziękowania dla fotografa oraz Pani Agnieszki Kulgawczyk. 

Ja tymczasem lecę do łóżeczka, wygrzewać się i smarkać. Trzymajcie za mnie kciuki gdyż być może uda mi się załapać niezłą sztukę wizażową! 

Pozdrawiam!
~Julianna

czwartek, 27 czerwca 2013

Sesja zdjęciowa z Katarzyną Bezubik

Pomimo paskudnej pogody za oknem, lejącego się deszczu i kałuż za kostkę zdecydowałyśmy się z Kasią zaryzykować i odbyć planowaną przez nas sesję. Motywem przewodnim miał być PIN-UP.

Makijaż wykonałam podkładami firmy Kryolan, cieniami CINEMA, kreska namalowana CAKE'm Kryolan'u, usta krwisto czerwoną pomadką z Yves Roche. Róż i brązer  na policzkach firmy Inglot. Twarz oczywiście utrwalona pudrem fixującym marki Kryolan. 



Malując Kasię, miałam nadzieję że pogoda będzie ŁASKAWSZA, jednak - myliłyśmy się obie. Tylko co skończyłam makijaż i chwyciłam aparat za oknem rozszalała się ulewa, a gdzieniegdzie można było usłyszeć dochodzące z daleka grzmoty. 
Pomimo to, nie poddałyśmy się. Wsiadłyśmy to mojego auta i ruszyłyśmy na podbój... Ale właśnie, czego? Miała to być sesja plenerowa, ale jak tu robić plener kiedy nie ma praktycznie żadnej przejrzystości?! 

Pierwszym pomysłem rzuconym przez Kasię był basen, na którym owszem - można by było uzyskać ciekawy efekt pin-up'owy. Myślałyśmy, że o tej porze (godzina 12:00) będą pustki. Myliłyśmy się kolejny raz... Na jednym jak i drugim basenie, full ludzi. Cóż, pozostały nam lokale na Rynku Kościuszki.
A tam? TŁUMY. Akurat musiałyśmy natrafić na festiwal "Na Jana", a kiedy rozpadał się deszcz wszyscy uczestnicy pochowali się do lokali. Nigdzie nie było wolnych miejsc. 


Ostatecznie wylądowałyśmy na słodkim przylądku zwanym "Bella Vita", najlepszej lodziarni i ciastkarni w Białymstoku ( mówię tutaj za siebie, mają tam PRZECUDOWNY SERNIK!). 
Ludzi multum, ale co - my się nie poddajemy!

Usiadłyśmy w ciemnym kąciku, który tylko ten pozostał wolny, a więc ze światłem do fotografowania też lipa. Ale ostatecznie, po wypiciu ciepłej herbatki wiśniowej i zjedzeniu ulubionego ciasta, zabrałyśmy się za robotę i oto efekty naszej pracy.






Mam nadzieję, że makijaż jak i zdjęcia Wam się spodobał, tymczasem zapraszam także na inne posty z udziałem innych modelek i modeli. Pozdrawiam serdecznie
Julianna Olańska