niedziela, 21 sierpnia 2016

My travel part I

    Wróciłam. Cała i zdrowa. Pogryziona przez komary. Bogata w nowe wspomnienia i umiejętności. Ale o umiejętnościach później. Przy innej okazji. Zacznę od początku...
    Jak mówiłam, tak zrobiłam. Z ogromnym plecakiem na plecach ruszyłam w stronę dworca. A raczej podjechałam. Taksówką. Dzień wcześniej spowodowałam stłuczkę. Możecie się śmiać. Ja się śmieję. Cała sytuacja wyszła jednak na dobre. Dzięki niej na dworcu byłam wcześniej, a tam czekała na mnie ogromna kolejka. Gdybym przyjechała na ostatnią chwilę jak to mam w zwyczaju to nie wiem czy zdążyłabym kupić bilet. Bilet do Gdańska. Mojej pierwszej stacji.
    W Gdańsku czekała na mnie Marta. Marta z parasolką. Znak, że nie przestało padać. Tak. Takie mamy wakacje w tym roku. Wiecie co? Nie stęskniłam się za Gdańskiem ani trochę. Naprawdę. Jarmark Dominikański na moje oko był trochę ubogi w tym roku. A przynajmniej ubogi w rzeczy, których akurat szukałam. Nieco się więc zawiodłam. (Jeżeli ktoś ma starą toaletkę albo biurko na sprzedaż to dajcie znać! Chętnie rozważę kupno!). Mówiąc o plusach zatrzymania się w Trójmieście to należy do nich na pewno spotkanie z dziewczynami. To niesamowite jak przez rok studiów można przywiązać się do ludzi. Fajnie po dwóch miesiącach znów się spotkać. Wypić piwo. Porozmawiać. Pośmiać się.
    W Gdańsku zrobiłam tylko cztery zdjęcia. Nie licząc tych zrobionych telefonem. W najbliższym czasie tych zrobionych smartfonem też będzie tutaj dużo. Inaczej nie uda mi się opisać wam dokładnie mojej wycieczki. Ciąg dalszy nastąpi...

PS. Tak wiem, że wyglądam jak uchodźca.
PS 2. Będziecie oglądać moje selfie z kijka w następnych kilku wpisach.
PS 3. Tak. Zrobiłam sobie zdjęcia na wszystkich dworcach. I tak. Patrzyli się na mnie jak na wariatkę (przyzwyczaiłam się).
PS 4. Dzięki Marta za nocleg! Buziaczki :***







wtorek, 2 sierpnia 2016

Escape

Pewnego dnia
wyjdę z domu o świcie,
tak cicho,
że nawet się nie zbudzicie.
I pójdę,
i będę wędrować po świecie,
i nigdy mnie nie znajdziecie.
    W piątek pakuję walizki. W piątek wyjeżdżam. Tak po prostu. Tak bez celu. Przed siebie. Uciekam.
    Zacznę od Gdańska. Chcę zahaczyć o Jarmark św. Dominika. Właściwie to miał być początek i koniec mojej wycieczki. Miałam pojechać do Trójmiasta. Zostać jedną noc. Wrócić. Później zaczęłam się zastanawiać. Stwierdziłam, że skoro i tak już ruszę to po co od razu wracać? Czemu nie pojechać dalej? Czemu nie zobaczyć więcej? I wymyśliłam. Drugi przystanek: Bydgoszcz. Pojadę w odwiedziny. Możliwe, że zobaczę polter. Nie wiecie co to? Ja nie wiedziałam. Później zwiedzę miasto. Poplotkuje i pojadę dalej. Następną stacją będzie Toruń. Tam będę już sama. Tam nic już nie planuje. Nie wiem ile zostanę. Nie wiem co zrobię później. Czy pojadę dalej? Czy wrócę do domu? Mama stwierdziła, że zwariowałam. Może. W sumie nigdy nie byłam normalna. 
    Może ktoś z was chciałby mnie do siebie zaprosić? Albo chociaż oprowadzić po swoim pięknym mieście? Nadajcie sens mojej podróży. Po Toruniu chętnie jeszcze gdzieś zajadę :)








  
Zdjęcia z Madery.
Cytat z wiersza Danuty Wawilow "Wędrówka"

środa, 13 lipca 2016

Get better


    Dużo się zmieniło.. chyba. Wiele planów, mało czasu i chęci. Wcześniej chęci było więcej. Może to przejściowe. Mam taką nadzieję. Czy tylko ja odczuwam ciągłe zmęczenie? 
    Pierwszy rok studiów za mną. Jak zwykle czas zleciał nieubłaganie szybko. Wszystko minęło w mgnieniu oka. Kilka wzlotów. Kilka upadków. Kilka wartościowych znajomości. Znajomości, które mają trwać, które chcę żeby przetrwały. Nauki więcej niż kiedykolwiek. Nerwobóle. Spotkania, imprezy. Studia w kilku słowach. 
    Teraz wakacje. Siedzę i przysypiam chociaż jest nieco później od 20 i spałam w nocy 10h. Ciężko mi się skupić na tym co tu teraz piszę. Ale jeżeli teraz bym niczego nie napisała to zabierałabym się do tego następne kilka miesięcy.
     Pracuję. Tak. Ja pracuje. Moja pierwsza praca, do której muszę chodzić codziennie. No prawie. Wolne dni też mam. Bycie dorosłym nie jest cool. 
     Z jednej strony wypatruję końca miesiąca, z drugiej nie chcę żeby przychodził. Czeka mnie na pewno jeden wyjazd. Mam nadzieję, że nie jedyny. Dawno nigdzie nie byłam. Dawno nie zrobiłam zdjęcia, z którego byłabym zadowolona. Chyba biję jakieś rekordy. 


Podzielę się dzisiaj z wami zdjęciami z GETBETTER. Trenerzy jak i koszykarze odwalają tam kawał dobrej roboty..











 








czwartek, 17 marca 2016

The change

Najtrudniej zacząć.

W nawiązaniu do ostatniego wpisu: 
  1. Jestem już stara
  2. Zaliczyłam sesję
  3. Niedługo będę gruba jeżeli dalej będę odgrzewać i jeść gotowe jedzenie z Biedronki. (Tak. Wiem. Z moimi ostatnimi wypocinami w żaden sposób się to nie łączy. Uznałam po prostu, że akurat tutaj będzie pasowało.)
    Coś się we mnie ostatnio zmieniło, wiecie? Nie potrafię powiedzieć dokładnie co. Na pewno bardziej się rozleniwiłam (właśnie powinnam liczyć całki), ale nie o to mi chodzi. To raczej zmiana na plus. Przynajmniej dla mnie. Ja czuję się lepiej. Jedyna rzecz, która mnie ostatnio smuci to temperatura w Bergen, która jest wyższa niż ta w Gdańsku, w połączeniu z tanimi biletami. Wiem. Znowu ta Norwegia. Niestety coraz bardziej brakuje mi podróży. Nie należę do osób, które potrafią długo siedzieć na tyłku w jednym miejscu. Ostatnimi czasy myślałam o podróży autostopem, ale jak zwykle wygrywa rzeczywistość i zastanawianie się czy w te wakacje uda mi się znaleźć pracę. Nie, nie chcę pracować w McDonaldzie, KFC, na pół etatu czy sprzedawać kebaby przy plaży w czterdziestostopniowym upale. Tak. Jestem wybredna. Nie lubię też wyzysku. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze to może we wrześniu starczy czasu na przygodę?

    Zastanawiam się nad kolejnym projektem. Dobrze by było stworzyć coś spójnego, kreatywnego. Artysta jednak ze mnie kiepski. Może ktoś z was ma pomysł? (Tych, którzy nie widzieli zapraszam na już dość starą stronę: https://www.facebook.com/lifewithmysister) 

PS. Kilka osób upominało się o post. Bardzo mi miło z tego powodu. Cieszę się, że kogoś mój blog interesuje :) 









PS 2. Potrzebuję nowych zdjęć!!!!
PS 3.  Zdjęcia: Funchal, Wrocław, Praga, Funchal, Trogir, Funchal, Gdańsk, Funchal
PS 4. Skomentuj, wyraź swoje zdanie, udostępnij. Będę wdzięczna :)

czwartek, 31 grudnia 2015

New year?

    Zastanawiałam się kilka dni czy uda mi się tutaj coś napisać. W końcu te wszystkie posty na koniec roku są takie oczywiste i oklepane. Ja nie będę wam niczego życzyć. To bez sensu. A poza tym kiepska jestem w tym wszystkim. 
    W tym roku w moim życiu zabrakło podróży. Kilkudniowego wyjazdu do Warszawy nie zaliczam raczej do mojej listy przygód. Było to bardziej oderwanie się od rzeczywistości przed nadchodzącym trudnym pierwszym rokiem studiów. Codziennie mam ochotę spakować się i wyjechać. Chociażby do mojej ulubionej Norwegii, gdzie mogłabym usiąść na tarasie i oglądać zachodzące słońce na tle morza. Tak. Właśnie to mi się teraz marzy. Książką, kominek i zachód słońca za oknem... Rzeczywistość jednak mi na to nie pozwala. Sylwestra spędzam w pracy. Za niecały miesiąc zaczyna się sesja. Za równo miesiąc od dzisiaj nie będę już nastolatką. To wszystko mnie przeraża. To wszystko dzieje się zbyt szybko. 








































Wiem. Zdjęcia w ogóle do siebie nie pasują i znowu nie miałam siły ustawiać ich równo. Mimo wszystko, tak jak zawsze, polecam full view :)