22 kwietnia 2014

22 kwietnia' 14

Minęły ponad 3 miesiące od mojego ostatniego w miarę porządnego posta. Sam nie wiem co mnie dzisiaj skłoniło do tego, żeby tutaj napisać, mimo, że nie mam głowy do wywodów. Wszystko o czym mógłbym tutaj wspominać zostawiam dla siebie, walczę z tym wszystkim dzień w dzień. Czasami zdaje mi się, że najgorsze już za mną, już nie zawracam sobie głowy problemami, ale po krótkiej ciszy następuje burza. Najzabawniejsze jest to, że nie wraca normalna deprecha tylko silniejsza. Mogę to porównać do rzucania palenia. Już tłumaczę dlaczego. Kiedy próbujemy zerwać z nałogiem to jesteśmy uzbrojeni w determinację i silna wolę, ale jednak gdy pękniemy, gdy braknie nam sił i wrócimy do palenia to nie będziemy palić tak jak zwykle, tylko więcej i więcej. Albo wygramy, albo wbijemy się głęboko w piach...

W zasadzie miałbym o czym pisać, tylko co z tego jeśli nie mam ochoty o tym wszystkim się tutaj wywodzić. Lubię pisać, ale może to nie ten czas, może jeszcze parę spraw wydających się że są zakończone jednak nimi nie są, sam nie wiem. Wiem jedno kiedyś znowu zacznę normalnie pisać, ale to chyba nie jest ten czas. Dzieje się zbyt dużo by to tu ogarnąć, myślę o tak wielu rzeczach, robię w zasadzie niewiele, ale blog to nie mój priorytet w chwili obecnej.

Muszę się ogarnąć...

Adek.

10 stycznia 2014

10 stycznia' 13 - Nowy rok, dużo nowości, czyli nic nowego :P



Dawno mnie tutaj nie było i nie wiem co mam napisać. Nic nowego u mnie chyba nie słychać, stare śmieci i tyle. Szkoła - zacząłem się ostatnio przykładać, no nie powiem, że kuje jak nienormalny, ale coś tam do książek kukam :). Nie opuszczam już TYLE :P Dzień można powiedzieć udany, nic złego się nie działo, jest ok i niech tak na razie będzie, chociaż BEZ MONOTONII :P.

Dosyć długo się zabierałem do napisania tego posta, ale trochę przetrawiłem, przemyślałem i chyba jestem gotowy to napisać. Od razu muszę się zacząć bronić, bo nie każdy przyjmie to spokojnie. Jedno wiem na pewno, mam prawo do swojego zdania, więc to tylko moje i wyłącznie moje refleksje, nic co tutaj napiszę nie ma na celu manipulacji, czy też opluwania. WIĘC EASY i żyje się raz.

Parę miesięcy temu -  z racji tego, że jestem niewierzący, chciałem dojść do tego kto to jest bóg i kim jest bóg dla ludzi. Nie wierzę w boga, jednak wierzę, że coś gdzieś tam jest, a przede wszystkim ja i moje możliwości (każdy powinien wierzyć w SIEBIE). Nie potrafię zrozumieć większości ludzi, którzy "wierzą", bo inni "wierzą". Nie potrafię też zrozumieć takiego zjawiska, w którym katolicy czy też inne osoby o innym wyznaniu uznają, że ich wiara jest jedyna prawdziwa i dobra.

Myślę, że każdy ma prawo wierzyć w co chce i nikomu nie wolno oceniać drugiego pod tym względem.

Jest sporo powodów przez, które "straciłem wiarę". Jednak głównym powodem jest to, że na świecie jest tylu bogów ilu ludzi na ziemi i każdy uważa jak wyżej wspomniałem, że jego bóg jest tym właściwym, a pozostałe wymysły to herezje (nie mówię, że tak zawsze jest, ale w głównej mierze to prawda). Kocham życie i chcę z niego korzystać w pełni, bez żadnych przeciwwskazań, bo wiem, że religia narzuca nam co jest dobre, a co złe, jednak jestem jednostką ludzką, mam rozum, mam sumienie (a sumienie nie świadczy o wierze), wiem co powinienem i wiem czego mi nie wolno, co jest nieetyczne.

Uważam, że mimo dowodów, religia jest po to, żeby trzymać dyscyplinę, określać reguły. Taka nauka życia jest łatwiejsza, bo pokazuje się zasady moralne na przykładach. Przecież chodzi o moralność (tak strasznie się powtarzam), o kontakty i relacje między ludzkie.

Denerwuje mnie też trochę obrabianie dupy komuś kto nie wierzy, albo gadka, że bez boga nie da się normalnie funkcjonować, że bez boga nie ma nic. Jedno wiem na pewno takie osoby nie potrafią nic więcej poza szczekaniem, bo osoba na prawdę wierząca jest skromna i oddana bogu, nie przejmuje się opinią innych, a większość tych "wierzących" to mochery, które robią wszystko by się popisać, żeby się w kościele pokazać. POZDRAWIAM ZA LAMPUCERNICTWO! ;)

Gdyby bóg istniał i nad nami czuwał wkurwiłby się w chuj, rozpierdolił wszystko bo to co się teraz wyprawia to jeden wielki syf. Bałagan, który tylko się powiększa.



A co do kościoła... nie mam pytań, ale jeśli ktoś wierzy to niech sam będzie tego świadom, bo to nie kościół mamy ubóstwiać... to tylko miejsce modlitwy i "dom boga", a to co się ostatnio dzieje to tylko i wyłącznie chęć władzy i dopuszczanie do niej niekompetentnych, często nieodpowiedzialnych, naiwnych ludzi + intrygantów, którzy KOSZTEM INNYCH chcieliby wszystko mieć, tak żeby dupy nie zmęczyć bo przecież są łatwiejsze sposoby.... Nie mam nic przeciwko temu by iść za szczęściem, przyjemnościami - no po prostu żyć, ale na własny rachunek...



Myślę, że tyle na ten temat, ale na pewno jeszcze do tego wrócę. :) ŻYJE SIĘ RAZ, wierzmy w samych siebie i osiągajmy sukcesy - O!

Adek :*

23 grudnia 2013

23 grudnia' 13 - No nie mogę się zmusić do pisania...






Nie mogłem sobie wybrać innego dnia do pisania posta. Jutro wigilia, tak? Chyba jutro... Haha. Po prostu straciłem jakoś rachubę czasu przedwczoraj.

Miałem już w tamtym tygodniu pisać, ale nie mogłem się ogarnąć z tym wszystkim. Powiem wam tylko tyle, że miałem pisać na temat wiary, bo strasznie mnie denerwują reakcje innych, jeżeli dowiadują się o innym wyznaniu, czy też ateizmie. Stwierdziłem jednak, że to nie dzień na taką wypowiedź, więc jeżeli chcecie o tym przeczytać to piszczcie w komentarzach, ewentualnie na asku, czy fb.

Jako, że jutro jest "wyjątkowy" dzień - to znaczy dla większości, jak dla mnie świąt mogłoby nie być. Nie lubię tej całej szamotaniny podczas przygotowań i tego wszystkiego. Nie wiem co pisać, bo mam straszny mętlik, skupić się nie mogę. Powodem są oczywiście wyścigi, rajdy po CHAUPIE w celu zdobycia szarfy perfekcyjnej pani domu...

Męczący dzień się zapowiada...
Na tym kończę posta. Mam nadzieję, że przez moje lenistwo czytelników mi nie ubywa! Haha... postaram się napisać coś w najbliższym tygodniu. A jeśli pozwolicie to napiszę o temacie wyżej wspomnianym :)

Życzę wam dużo radości, spokoju na święta, zdrowia, spełnienia marzeń, realizacji każdego postawionego sobie celu. Świąt w ciepłej, rodzinnej atmosferze, pijanego sylwestra spędzonego w gronie przyjaciół i szczęścia na najbliższy rok! Dziękuję, że byliście ze mną :)
 
Buziaki i wesołych świąt! 
Adek :*



Zdjęcia Zuzanna Latała - Fotografia

5 grudnia 2013

4 grudnia' 13 - Paranoja.




Ja już nie wiem, nie rozumiem polskiego systemu. Nic u nas nie trzyma się kupy. Przede wszystkim rząd, który wszystkim steruje. Nie znam się może na polityce i nie mam takiego zamiaru, bo na co mi mieszać się w te sprawy, skoro na chłopski rozum kierować powinno się sprawiedliwością. A gdzie tutaj sprawiedliwość? Sajgon jednym słowem. 

W Polsce mówi się o nietolerancji i owszem tak rzeczywiście jest. Tutaj nie ma mowy o jakiejkolwiek odmienności, inności. Najlepiej nawet nie poruszać tematu. TABU - Ooo tak! wrzucić to do tego jednego wora i sprawa załatwiona.I Hurrra! Super, nie było sprawy. Ale czy nie jest tak, że właśnie przez to milczenie stajemy się mniej tolerancyjni? W tym tkwi problem - w nas samych, bo nie potrafimy o tym rozmawiać, bo nie potrafimy wysłuchać innych, bo nie potrafimy usiąść i wszystkiego na spokojnie przemyśleć, tylko od razu gwałtowne reakcje, bez krzty zastanowienia... 



Czytając tą petycję (link na górze), aż ręce mi opadły, bo homo to, bo homo tamto. A! I najlepsze: "Przyjęcie, stworzonego wyłącznie na użytek subkultur ruchu LGBT" - no bo przecież homo, bi i trans to SUBKULTURA - a co?! Ludzie zastanówcie się najpierw nad tym wszystkim, bo przecież, który normalny i szczęśliwy heteryk chciałby być gejem, a który szczęśliwy gej chciałby zostać heterykiem... To nie kwestia wybory (przystąpienia do organizacji - no chyba, że przystępujemy do niej jeszcze w łonie matki ^^...). Ja rozumiem w Polakach jest mnóstwo nienawiści - owszem, rozumiem też, że politycy próbują przez zatuszowanie pewnych spraw, ukrywając je pod innymi, oszukać system i wprowadzić coś ukradkiem, ale gdyby próbowano wcześniej poważnie pomyśleć nad związkami partnerskimi, a nie od razu z marszu mówić stanowcze: "NIE", problemu można byłoby uniknąć... Nie mówię, że wszyscy są źli, ale to kwestia przemyślenia, a takowego raczej nie było - bazowano głównie na stereotypach.

Może nie powinienem się odnosić do biblii, bo dużo jest tam poruszonych spraw, które czasami same zaprzeczają sobie, ale ok... Stamtąd pochodzi chyba: "Kochaj bliźniego jak siebie samego" i tu tkwi problem, bo nie potrafimy zaakceptować kogoś, kto jest inny niż "ja". Sami widzicie jak to wygląda. Ludzie powinni więcej myśleć, ale nie o własnej dupie tylko o dobru wspólnym, a jeżeli chodzi o szkodliwe oddziaływanie na rodziny i dzieci homoseksualistów, to już jakaś kompletna paranoja. 
Raz - homo to nie to samo co pedofil.
Dwa -  gej, lesbijka, bi czy trans to też człowiek, też ma prawa, które są ograniczane przez brak tolerancji.



Myślcie... ale nie o samym sobie, bo nie jesteśmy pępkami świata. Burze powodujecie wy sami, sami się do tego przyczyniacie...YOLO!



Adek :*

1 grudnia 2013

1 grudnia' 13 - Chory kraj, chory porządek, chorzy ludzie...

Idziesz na imprezę, żeby się zabawić, żeby wypić, potańczyć - każdy tego czasami potrzebuje. Trochę radości, ze znajomymi. Jednak zdaje się to być coraz mnie możliwe, bo wychodząc nie wiesz, czy masz się martwić o to czy wrócisz z tej imprezy, czy też mieć wyjebane... Nie rozumiem tego zjawiska, w którym dochodzi do poważnych bójek - owszem czasami załatwia się sprawy w ten sposób, ale wszystko ma swoją granice. Nie pojęte jest chyba to, że ktoś kogoś atakuje za cenę, życia - ale nie własnego.

Przecież mamy je jedno, bo nikt nie wie co jest potem. Straszne jest to, że człowiek robi czasami rzeczy niedopuszczalne - faktem jest, że robimy często coś bez zastanowienia, lecz czasami warto pomyśleć jak wielką cenę za to przyjdzie zapłacić.

Po prostu warto kiedyś usiąść, zastanowić się nad sobą. Przemyśleć pewne sprawy. Dojść do tego jakie mamy wartości w życiu, co jest ważne, co jest nam potrzebne do normalnego życia. Ale za dużo jest pogubionych ludzi... Nie poradzę nic na to, nikt chyba nic nie może zrobić, bo jeżeli sami nie dojdziemy do odpowiednich wniosków, nigdy nie dojrzymy własnych wartości.

Życie - coś do czego ma prawo każdy, czego nikt nam nie może odebrać. Uszanujmy to...



Adek.

26 listopada 2013

26 listopada' 13 - YOLO II

Za oknami śnieg, na dworze mróz - jednymi słowy zimy nadszedł czas, co prawda nie kalendarzowej, ale jednak. Czyli można już zacząć tęsknić, za ciepłymi, suchymi dniami. Więcej czasu na NAUKĘ - tak wiem, strasznie to brzmi. Dużo ostatnio rozmyślam - Kao twierdzi, że to z nadmiaru wolnego czasu, no i chyba ma rację. Jednak nic nie poradzę - to jest silniejsze. Wczoraj po prostu usiadłem przy biurku, z kartką i długopisem i zacząłem pisać jakieś głupoty, tzn. te głupoty zaraz tutaj przepiszę, no ale mniejsza o to! :)


Czasami ludzie nie doceniają tego co mają, nie widzą jak wiele dobrego ich spotkało... Czasami robią rzeczy, których później żałują (oczywiście robią to dla własnego poczucia szczęścia), ale są też i tacy, którzy nie mają odwagi ruszyć na przód i gnać po tą satysfakcje, spełnienie - szczęście (to słowo pojawi się tutaj wielokrotnie, a więc powtórzeń będzie MASA), bo za bardzo się boją... Czego? Sam nie wiem, ale każda taka osoba może mieć swój własny powód strachu - czyli całkiem sporo. Prawdą w moim domniemaniu jest to, że szczęście niesie za sobą duże ryzyko i wiele kosztuje, ale czy nie powinno być tak, że dla własnego dobra (czyt. szczęścia) zrobilibyśmy wszystko? Nie mówię tutaj o krzywdzeniu innych, albo przysłowiowemu "iść po trupach do celu", mówię o dołożeniu wszelkich starań do tego by żyć we własnym "raju"?

Czasami trudno zrozumieć mi pewne sprawy, ale to pewnie z tego względu, że jestem jeszcze bardzo młody, dlatego wszystkiemu muszę dać czas, bo na siłę nic nie zdziałam. A przemilczenie, czy też przeczekanie pewnego okresu jest bardzo przydatne - zwłaszcza w moim przypadku (czyli wyszczekanego, mało skromnego gówniarza).


Kiedy zdajemy sobie sprawę, że kogoś kochamy dochodzimy do wniosku, że mimo wszystko, czyli jak ta druga połówka wygląda, jaki ma charakter, jakie ma zwyczaje etc. nie ma większego znaczenia (chociaż nie zaprzeczę, że to też się liczy), bo owszem czasami nam pewne rzeczy przeszkadzają, ale nie tak bardzo by tego kogoś "ustawiać", akceptujemy siebie nawzajem takimi jakimi jesteśmy, jakimi się poznaliśmy. Jedynym co powinno ewoluować to samoistna chęć zmiany na dobre, zmiany w człowieka, który przez swoje starania udowadnia jak bardzo kocha. Bo na prawdę, kiedy w grę wchodzi prawdziwe uczucie to robimy dla drugiej osoby wszystko by ją uszczęśliwić. Poświęcenie i zaufanie, czyli to coś bez czego dobry i udany związek nie ma sensu, ale najważniejsze w tym wszystkim jest wsparcie. Kochając nie chcemy nic w zamian, bo miłość to nie przedmiot w licytacji...

Jedno wiem na pewno, szczęścia nie daje samotność. Owszem, na krótki czas, można zadowolić się tą "wolnością", niezależnością, której w związkach czasami brakuje, bo decyduje się wówczas wspólnie, jednak na dłuższą metę nie poradzimy sobie sami.

I ostatnia mądrość: Każdy zasługuje na to, by być szczęśliwym i każdy ma prawo do miłości, wystarczy tylko troszkę więcej pewności siebie, dobrej taktyki i sprytu, jeżeli chodzi o skomplikowane uczucia i relacje. :)



Miejcie nadzieję na szczęście!
YOLO!

Adek