Pokaż odpowiedzi: Chronologicznie | Od najwyższej oceny
16405 wyświetleń
doti - jak sie postarasz to w swoim miescie tez bedziesz mogła zarabiac i robić to co kochasz.poza tym w warszawie ceny są wyższe, ale życie w warszawie też jest droższe.
a ja słyszałam, ze dobra wizazystka w Warszawie to ponizej 600zł to z domu nie wychodzi na sesje... I nie ukrywam, ze zastanawialam sie kilka razy czy nie zrewolucjonizowac swojego zycia i nie robic "kariery" w stolicy. Zarabiajac i robiac to co sie kocha.
Tak, niby w Wwie ceny wszystkiego są inne, ale dla wielu osób nawet te 150-200 za makijaż ślubny z próbą, to zdecydowana przesada i wolą pomalować się same albo u kogoś innego za mniejszą sumę. Nie wszyscy mają takie podejście i chcą oszczędzać na makijażu, jasne, ale mam zdecydowanie mniej takich zleceń, niż kiedyś.Ale ja nie mam do teatrów pretensji, że tam się nie zarabia :) Chodzi o prestiż, atmosferę, ludzi itd, tak, zasadniczo od teatru nie wymagam więcej (wypowiedź moja powyżej dotyczyła pracy z jedną, konkretną panią, a tego przeżycia nie wynagrodzą żadne pieniądze ;), więc małe mogą w tym akurat wypadku poważnie frustrować ;) ). Choć nawiasem mówiąc, do teatrów wbrew pozorom chodzi bardzo dużo ludzi, ale nie zmienia to faktu, że budżet teatru jest jaki jest i generalnie mnie to nie zniechęca, raczej mało możliwości dorobienia poza. Tv- piękna sprawa, ale od tak, z ulicy, to nie takie proste :)Dodam jeszcze, że mnie nawet nie chodzi chyba o to, że ciężko przebić się i że jest konkurencja osób, które robią to dobrze. To naturalne i zrozumiałe. Ale najbardziej przykre jest, że często wcale nie są to osoby, które robią to dobrze, a po prostu ktoś je gdzieś poleca, mają akurat jakiś kontakt itp.Niemniej postaram się przestać smęcić i ogarnąć jakoś ;) Odpuściłam już jakiś czas temu, łatwo zniechęcam się, ale muszę wziąć się za siebie i rozejrzeć za czymś poważniejszym.
cóż, teatry dużo nie zarabiają bo jakby nie patrzec osób w naszym społeczenstwie które chodzą do teatru jak do kina jest strasznie mało. nie ma się co dziwić. ale wpisać sobie w cv jakąs prace w twatrze, czy tv, jest dobrze :)maquilleuse - mieszkasz w Warszawie a mówisz o makijażach za 50,60-100 zł... to ceny na miare innych miast chociazby na śląsku a nie ze stolicy. w stolicy ponizej 100 zaden makijaz schodzić nie powininien ;p ślubny z proba 250-350 itd...wiadomo że wizazystek coraz więcej, i cięzko sie przebić jesli w danym gronie jest duzo dobrych osób w tym zawodzie - no ale da sie :) najwiekszym problemem jest maxmodels, gdzie oboke wizazystek które żyja z wizażu pojawiają się świeżynki które ogłaszają swoje usługi za fri czy za grosze - no ale kazdy jakoś zacząc musi.jak sie człowiek dobrze ogłosi, załapie kilka kontaktów, zadowolonych klientek - to mysle że da się z tego wyzyc ;) tym bardziej jak sie trafi do tv :)
O żesz, współczuję... Słyszałam kiedyś właśnie, że pieniądze są śmieszne, a jak do tego jeszcze codzień pani Z., to podejrzewam, że żyć się odechciewa, nie mówiąc już o pracy ;) Mój problem z panią Z. polegał na tym, że mnie umiarkowanie interesują peruki, mówiąc delikatnie, a ona prowadziła zajęcia z perukarstwa, żadnej charakteryzacji, non stop peruki & wąsy. Naprzemiennie z charakteryzacją można było je zdzierżyć, ale kiedy nadeszła era pani Z. zostały same peruki i to w strasznym wydaniu :D Tu zaraz poległam i zaczęłam omijać owe zajęcia szerokim łukiem, w konsekwencji czego będę musiała zaliczać perukarstwo piorąc i czesząc peruki z całego teatru, mniejszego na szczęście, choć pewnie bez wydziergania jeszcze jakichś wąsów czy baczków się i tak nie obejdzie, ale już nie pod okiem pani Z., ufam ;) Swoją drogą, jeśli gdzieś w teatrze można dostać etat, to najprędzej w tejże pracowni, niedziwne dlaczego :D
To wyobraź sobie spędzenie w jej towarzystwie 7 miesięcy, dzień w dzień (niejednokrotnie 6 dni w tygodniu), czasami po 12h..... ;>I to w dodatku za bardzo nędzne pieniądze ;<No chyba że się super świetnie czujesz w roli fryzjerki i czesanie przychodzi ci z łatwością - wtedy jest to miejsce dla Ciebie bo odpada cały stres związany z presją czasową (typu zrobienie w godzinę 5 czy 6 fryzur w stylu Gisele) i niezadowoleniem zamęczonych tancerek ;)Ale jeśli fryzjerstwo zdecydowanie nie jest Twoją pasją - nie radzę :p
Owszem! :P :P
Zapewne pani Z. jest tym niemiłym wspomnieniem? ;D
:) Miałam tam zajęcia w pierwszym roku szkoły, jedną panią i jednego pana b. miło wspominam, ale potem pani się zmieniła, a raczej zmieniła się pracownia (na ON) i tam już nie było tak fajnie, fakt ;)
Jeśli chodzi o teatr, to serdecznie odradzam TW-ON :PBrzmi dumnie, ale od środka....straszność 0_o'